wtorek, 22 czerwca 2010

JESTEŚ SERCA BICIEM

Szpital odwiedzamy już co dwa dni.

Takie jest zalecenie lekarza, który na podstawie odczytu KTG stwierdził, że nasza córeczka ma się dobrze, choć wciąż jej nieśpieszno na świat. Dzisiaj mija 6 dzień po terminie.

KTG (kardiotokograf) to urządzenie zapisujące tętno pracy serca płodu i częstotliwość skurczy macicy. I kiedy tak przyglądam się zmieniającym cyfrom na wyświetlaczu KTG od razu kojarzy mi się to ze wskazaniami pulsometrów jakich używają biegacze, aby śledzić swoje postępy.

W sportach wytrzymałościowych (biegi długodystansowe, kolarstwo, pływanie) podstawową miarą poziomu wytrenowania, jakości treningu czy poziomu zmęczenia jest tętno serca.

Bo podczas biegu uruchamia się cała maszyneria naszego organizmu - pracują mięśnie, serce pompuje krew dostarczając im tlen, płuca zaciągają powietrze, w komórkach spalane są węglowodany (a następnie tłuszcze), produkowana jest energia napędzająca nasz ruch.

Jeżeli pamiętacie z zajęć w-f to straszne uczucie wywoływane przez bieg na 400, lub co gorsza 1000 metrów - tą nieznośną galopadę serca, brak oddechu i suchość w ustach - to był to efekt paniki waszego serca, zaskoczonego nagłym wysiłkiem. Biło ono za szybko, energia splała się zbyt gwałtownie, a cała maszyneria zacinała się. Trzeba było się zatrzymać.

Ale jak się okazuje serce - podobnie jak inne mięśnie - też można trenować.

Stopniowo dozowany wysiłek przyzwyczaja serce do pracy, reguluje wszystkie procesy, koordynuje je ze sobą, a następnie zmierza do coraz większej energooszczędności.

Dlatego wytrenowani zawodnicy biegają ze stosunkowo niskim tętnem serca. Im dłużej daje się je utrzymać przy jednostajnym wysiłku, tym większa oszczędność sił i energii.

Jedno z najbardziej euforycznych doznań biegacza polega właśnie na poczuciu jazdy doskonale naliwioną maszyną. Bez zadyszki i gwałtownego bicia serca, z zapasem paliwa na długie kilometry. Biegnie się wtedy mocno i pewnie, a do mózgu docierają wywołujące euforię i poczucie mocy impulsy.

Jakby się jechało luksusowym autem po świetnej nawierzchni i z pełnym bakiem.

Natomiast jedno z gorszych doznań następuje wtedy, gdy ten nasz pojazd się zacina - zaczyna brakować paliwa, serce bije coraz szybciej, a mięśnie odmawiają współpracy. Następuje reakcja odwrotna do wcześniejszej euforii.

I jeżeli nasza maszyneria szwankuje na całego, organizm woła o przerwę, a my jedynie siłą woli biegniemy nadal - to musi być maraton. :)

Dlatego pulsometr - dający wgląd w pracę naszego serca - jest tak fascynującym narzędziem. Odczyty tętna wskazują poziom wysiłku, pozwalają go regulować, a także zmuszać serce do coraz lepszej pracy.
A przede wszystkim odliczają czas, jaki pozostał nam do załamania.

[Tak dla przykładu wygląda zapis pulsometru - to mój trening interwałowy z zeszłej soboty:
SOBOTA 19.06 INTERWAŁY]

Myślę o tym przyglądając się wskazaniom KTG i jestem pełen podziwu. Małe serduszko tego jeszcze nienarodzonego dziecka bije dwa razy szybciej niż u dorosłego człowieka. W zawrotnym tempie pompuje krew w maleńkim krwiobiegu. Wyrywa się do życia.

I pomyśleć, że to samo serce będzie nieustannie pracować przez następne dziesięciolecia. Będzie biło szybciej i wolniej, będzie kochało i cierpiało. Zapewne będzie nieraz złamane. I podniesie się, jak to serca mają w zwyczaju, by biec dalej i kochać jeszcze mocniej.

Nie powstrzyma Cię już nic córeczko.

No więc, wychodź w końcu.
Czas zaczerpnąć powietrza!

5 komentarzy:

  1. Fajny tekst, masz talent do pisania. Pozdrawiam i życzę szczęśliwego rozwiązania. A kiedy to będzie to już mniej ważne. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzruszające:)
    Mądrego tatę będzie miała ta dziewczyna...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainspirowałeś mnie do odnowienia swojej blogowej działalności ;) http://www.rocknroll-child.blogspot.com/
    Jakby mała się już pojawiła na świat daj znać ;D
    Malina

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie martw się, świat się o tym szybko dowie! ;)
    Obwieścimy to razem: córcia werbalnie - krzykiem w niebogłosy, ja wirtualnie - smsami i postami w internecie. :D

    OdpowiedzUsuń