sobota, 18 września 2010

WROCŁAW MARATON

Pobudka o 6 rano. Zaraz po przebudzeniu idę do lodówki, bo śniadanie trzeba zjeść około 3 godzin przed startem, żeby zdążyć je strawić. Maraton Wrocławski rusza o 9:00.
Po śniadaniu szybki prysznic i zakładam strój do biegania. Najważniejsza jest okolicznościowa koszulka ze zdjęciem Majki, którą zamówiłem przez internet w zeszłym tygodniu. W końcu dziś są jej pierwsze imieniny i to ona była moją motywacją do ponownego zmierzenia się z maratonem. Przebiec ponad 42 km ze zdjęciem córki na piersi - bezcenne!

poniedziałek, 13 września 2010

ZADANIE WYKONANE!

Mogę zamledować, iż zgodnie z obietnicą, przebiegłem maraton we Wrocławiu. :)

Po dwuletniej przerwie wróciłem na trasę maratonu i zaznałem na niej tych samych przyjemności co zawsze - euforii, radości, siły, bólu, zmęczenia i ostatecznie szczęścia z ukończenia biegu.

Przez ponad 30 km zasuwałem na czas poniżej 4 godzin, ale zderzenie z maratońską "ścianą" na 34-tym km sprowadziło mnie na ziemię. I skończył się rześki bieg a zaczęła mozolna walka z wyczerpaniem i skurczami obu ud.

Linię mety przekroczyłem po 4 godzinach i 7 minutach. I choć na ostatnich kilometrach straciłem mnóstwo czasu, to udało się poprawić mój życiowy rekord. :)

Obszerna relacja z tego biegu już wkrótce!

niedziela, 12 września 2010

IMIENINY MAJKI!

Wszystkiego najlepszego kochana córeczko!
Strasznie się cieszę, że jesteś z nami.

Dzisiaj biegnę maraton, by dać upust tej radości i energii jaką nam dajesz.

Trzymaj za mnie te swoje drobne paluszki.

Widzimy się na 30-tym kilometrze.



piątek, 10 września 2010

ŁADOWANIE AKUMULATORÓW

2 dni do maratonu.
Jesteśmy już we Wrocławiu.

Podróż z Warszawy na szczęście przebiegła zgodnie z planem - maluch przespał większość drogi w foteliku i zatrzymywaliśmy się jedynie dwa razy na solidne karmienia. Maja rozpłakała się dopiero w samym Wrocławiu, kiedy utknęliśmy w korku. Zresztą wcale jej się nie dziwię, też mnie wkurzył ten postój na samym końcu długiej trasy. No, ale jakoś się doturlaliśmy i wszyscy głęboko odetchnęli. Pierwsza wyprawa Mai za nami!

poniedziałek, 6 września 2010

OSTATNIE OSTRZENIE

28. Wrocław Maraton już za tydzień.

Nic nie powinno mi zakłócić dobrego samopoczucia na linii startu. W końcu plan zrealizowałem niemal perfekcyjnie - pomimo nawału nowych obowiązków, a córeczka jest zdrowa i daje nam mnóstwo radości i energii.
Wszystko, co mogłem zrobić - wykonałem. Zostaje tylko przebiec 42,195 km. Tego dobrego samopoczucia zapewne starczy na jakieś 30 km. Potem zacznie się walka.

Jednak w tej chwili mam co innego na głowie - szykujemy się do podróży. Pierwszej tak dalekiej podróży z Mają na pokładzie.