środa, 16 czerwca 2010

PĘPKOWE

Podobno się nie uda.

Wielu moich znajomych przestrzega mnie przed tymi pierwszymi tygodniami, które nastąpią po urodzeniu dziecka i postawią nasz świat na głowie.
Mamy się z żoną teraz wysypiać, bo ze spaniem będzie słabo. Mamy się nachodzić do kina, bo wspólne wieczory w kinie raczej przejdą do historii. Mamy się naczytać książek, nachodzić do restauracji, wyleniuchować za wszystkie czasy, bo za momencik wszystkie te przyjemności skończą się i długo nie wrócą.

Kurcze, to może najem się również na cały rok z góry...??

Oczywiście mam się też wybiegać za wsze czasy, bo o bieganiu to już na pewno będę mógł zapomnieć. I to chyba jednak słaby pomysł z tym maratonem we Wrocławiu... No bo jak tu się do niego przygotować, skoro zaraz urodzi się Maleństwo? I zacznie się karmienie, kąpanie, przewijanie, bezsenne noce, męczące dni - jednym słowem - wszystkie radości swieżego (i pierwszorazowego) rodzica?

Przynam szczerze - nie wiem jak to się może udać. I wcale nie jestem pewien, że się uda. Nie mam żadnych powodów, aby nie wierzyć osobom, które mają nie jedno, ale dwójkę czy trójkę dzieci. I jestem świadom tego, że teraz najważniejsza będzie córeczka i jej potrzeby. Jasne, że zmienią się priorytety i całe nasze życie. Może w nim być za mało czasu na długie wybiegania.

Ale przecież dopóki się o tym nie przekonam na własnej skórze - nie zrezygnuję. Przecież mogę spróbować. Przecież bieganie jest dla mnie nie tylko przyjemnością ale też detoksem, kontemplacją, drogą do harmonii...

Może zamiast odespać powłóczę na trening?

Nawet jeżeli zamiast czterech wybiegań w tygodniu zrobię dwa czy jedno. Nawet jeżeli siłą rzeczy będą krótkie, a ja w efekcie nieprzygotowany, to czy musi mnie to powstrzymać przed założeniem numeru startowego? Nawet jeżeli osiągnięty czas będzie najgorszym z dotychczasowych, to przecież i tak będzie wyjątkowy maraton.

Bo ten start ma dla mnie symboliczny wymiar. Jest podziękowaniem za to życie, które pojawi się tu między nami. Jest zaklinaniem losu, aby był dla tego życia łaskawy. Jest emanacją energii i witalności jaka udziela się od tego małego, tak szybko rozwijającego się ziarenka.

Jest upustem tych wszystkich emocji, które nagromadziły się we mnie podczas długich dziewięciu miesięcy.

Niektórzy narodziny dziecka muszą oblać. A ja spróbuję przebiec maraton.

1 komentarz:

  1. Najbardziej dotkliwy po narodzeniu dziecka będzie brak czasu na to, co przed narodzeniem dziecka było jego "wypełniaczem" (czytanie książek, oglądanie pełnometrażowych filmów). Teraz to będzie rzadko doświadczany luksus. Naucz się słów "audiobook" (którym do tej pory pogardzałeś) i "serial" (trudno będzie Ci znaleźć więcej niż 40 minut na oglądanie czegokolwiek). Ale jest fajnie!

    OdpowiedzUsuń