wtorek, 24 sierpnia 2010

PRAWIE 2500 LAT PÓŹNIEJ

8 tygodni od urodzin Mai.
3 tygodnie do maratonu we Wrocławiu.

Powoli oswajam się ze swoją rolą taty i naszym małym współmieszkańcem. Maja natomiast powoli oswaja się ze światem zewnętrznym i swoimi rodzicami. Nie jest łatwo, ale z pewnością nie jest też nudno.

Może zastanawiacie się, dlaczego swój pierwszy "tatowy" maraton chcę przebiec akurat we Wrocławiu 12 września? Przecież tu na miejscu jest świetnie zorganizowany maraton warszawski, a w październiku - największy w Polsce maraton w Poznaniu...

Po pierwsze - stanowimy "międzymiastową" rodzinę. Ja urodziłem się w Łodzi, moja żona we Wrocławiu, a córeczka już w Warszawie, gdzie aktualnie mieszkamy. W Łodzi i Warszawie już przebiegłem maratony, więc oczywiste się stało, że przyszła pora na Wrocław.

Po drugie - właśnie 12 września wypada rocznica Bitwy pod Maratonem, która (wg Herodota) miała miejsce 12 września 490 r. p.n.e. W tym dniu na całym świecie odbędzie się wiele biegów maratońskich upamiętniających "okrągłą" rocznicę (jak się za chwilę okaże nie jest ona taka okrągła).

I w końcu "last but not least" właśnie 12 września Maja będzie obchodzić swoje pierwsze imieniny! Skoro tyle okoliczności skłaniało ku tej imprezie, to decyzja nie mogła być inna! Wrocław! :)

Wracając do rocznicy Bitwy pod Maratonem - wynikła przy okazji ciekawa pomyłka. Wielu organizatorów wybija medale z napisem "2500 Years". Okrzyknięto rok 2010 rokiem okolicznościowym i nawet maratony odbywające się w późniejszych terminach też korzystają z rocznicowego splendoru (patrz maraton poznański). Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza: 490 r. p.n.e. - 2010 r. n.e. daje w sumie 2500 lat od wielkiego zwycięstwa Ateńczyków i legendarnego biegu Filipidesa z Maratonu do Aten! Jakże wspaniała okoliczność - tak okrągła liczba nie zdarza się często.

Jednak każdy historyk lub wnikliwy matematyk stwierdzi, że gdyby dokładnie odliczyć lata, to od wspominanej przez Herodota daty minęło nie 2500 lat, a 2499. Dlaczego? Otóż decydujący jest pierwszy rok naszej ery.

Datę narodzin Chrystusa obliczył w 525 r. mnich Dionysius Exiguus na zlecenie papieża Jana I. I wyszło mu, że Jezus urodził się 25 grudnia 753 roku "od założenia Rzymu". Rok 754 stał się pierwszym rokiem w nowym kalendarzu - 1 r. n.e.

Co z tego wynika? Ano to, że nie ma roku "0". I nic dziwnego, w VI wieku Europejczycy nie znali jeszcze pojęcia zera - upowszechniło się ono w Europie dopiero w XI w. W rezultacie po 1 roku przed naszą erą następuje od razu rok 1 naszej ery. Dlatego od 490 BC do 2010 AD minęło dokładnie 2499 lat. :)

Ale kto by się wdawał w takie dywagacje! Zestaw dat wygląda pięknie, a liczba 2500 lat działa elektryzująco. Spece od marketingu zacierają ręce a okolicznościowy rok idzie pełną parą. A wytłumaczyć masom, że prawdziwa rocznica wypada w przyszłym roku - niemożliwe. Podobnie zresztą było 10 lat temu przy okazji obchodów millenijnych.

Nic to! Przecież w tym wszystkim i tak chodzi bardziej o legendę niż o historyczną prawdę. Przecież Fillipides zapewne wcale nie był posłańcem z Maratonu do Aten, tylko z Aten do Sparty. I pokonał nie jakieś tam błahe 40 km, ale ponad 200 km (w dwa dni). I wcale nie wyzionął po tym ducha, tylko wziął udział w bitwie... 

To juz dziś nie jest tak istotne - liczy się legendarna opowieść i zakorzenienie w heroicznej przeszłości.

Natomiast okazuje się, że coraz bardziej heroicznych czynów trzeba nam dokonywać nie na maratońskiej trasie, tylko we własnym domu.

Maja zmienia się niemal z dnia na dzień. Metody usypiania, które jeszcze wczoraj zdawały egzamin, dziś już się nie sprawdzają i trzeba szukać nowych; wczorajsze zabawy zaczynają być nudne, nie można tracić inwencji; wczorajsze przyzwyczajenia zastępowane są kolejnymi - niezła karuzela...

Rozwój postępuje bardzo szybko i jest do wychwycenia każdego dnia. Wydaje się, że ta mała istota tylko płacze-je-śpi i znów płacze-je-śpi i znów... A tymczasem jej umysł pracuje i rozwija się jeszcze szybciej niż rośnie małe ciało. Maja już wodzi wzrokiem za zabawkami i twarzami, które pojawiają się w zasięgu jej wzroku, potrafi zareagować uśmiechem na uśmiechającą się twarz mamy lub taty (cudna emocja), potrafi podnieść główkę i przez chwilę utrzymać ją sztywno na karku a także obrócić w kierunku dobiegającego dźwięku grzechotki czy głosu. Przysiągłbym, że jeszcze 2 tygodnie temu żadna z tych rzeczy nie miała miejsca...
Ale jednocześnie potrafi zamęczać nas płaczem. Wystarczy jakaś niedogodność, zły humor, niewyspanie lub zmęczenie i zaczyna się płacz, który z każdą chwilą coraz trudniej uspokoić.

Poza tym w ostatnich dniach pojawił się problem, gdyż mała Maja nie chce zasypiać inaczej, niż u mamy z piersią w buzi. Podejrzewamy, że coraz częściej płacze nie tyle z głodu, ile z potrzeby ssania. I za żadne skarby nie chce usnąć sama czy chociażby na rękach. A co najgorsze nienawidzi smoczków. Bezbłędnie rozpoznaje wszystkie podtykane przez nas smoczki, błyskawicznie odróżnia od piersi i zaczyna rozpaczliwie szlochać. Nie wiemy czy nam się czasem nie przekarmia od tej przemożnej potrzeby dostawienia do piersi.

Bycie rodzicem to ciągłe rozterki, to jak gra w zgadywankę. Korowód zaskoczeń i intuicyjne poszukiwanie przyczyn. Tym razem znajdziemy rozwiązanie czy znowu będzie pudło? To jak realizowanie taktyki na maraton - niby proste i oczywiste, ale jedno potknięcie i układanka rozsypuje się na zbiór wielu niewiadomych. A i tak trzeba ciągnąć w stronę mety.

No to ciągniemy. :)

PS. Nawet tak szacowny tygodnik jak "Polityka" nie ustrzegł się błędu. Właśnie kupiłem wydany przez nich "Pomocnik Historyczny" zatytułowany "MARATON - 2500 lat od wielkiej bitwy. Grecja i Grecy epoki klasycznej, czyli korzenie Europy". Wszystko pięknie, tylko o rok za wcześnie.
Jeny, wśród autorów jest tylu profesorów i doktorów historii... nikt nie zwrócił uwagi na tę datę? ...przecież daty to ich zawód... a może to ja się mylę? ...może historycy liczą któryś rok podwójnie? (sic!)
Nic to, zaraz napiszę do "Polityki" maila, może ktoś odpisze. :)

4 komentarze:

  1. Witam Maratonczyka!
    Widze, ze razem, rownoczesnie zaczelismy pisac swoje blogi. Ja tez przygotowuje sie do Maratonu Wroclawskiego. Szczegoly na moim blogu www.obryty.bloog.pl
    Zapraszam serdecznie,
    Poczatkujacy Maratonczyk.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorry za zamieszanie zwiazane z poprzednim komentarzem. Prosilem przyjaciolke o zamieszczenie komentarza w moim imieniu, bo nie mam konta email w Google, ani w innym profilu zamieszczonym na liscie profili. Bez tego nie ma mozliwosci umieszczenia komentarza. Stad wyswietlil Ci sie profil Ciao. Przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za odbudowę formy w te ostatnie 3 tygodnie. Widzimy się na trasie 12 września! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Dominiku, Dominiku, któż by pomyślał, że wyrośnie z ciebie tak pięknie mądry człowiek... Czyta się "ciebie" tak lekko jak tobie zdaje się lekko pisać :)- wszystko mądre, pięknie powiedziane (napisane) i przemyślane - aż chce się czytać dalej.
    Z całą pewnością córka ma mądrego i świetnego tatę, a dostrzeże (i wykorzysta :)) to wcześniej niż ci się wydaje... - mówię to z perspektywy mamy posiadającej czteroletniego synka i dwuletniej córeczki (kiedy to minęło...?) - szczególnie ta ostatnia potrafi bardzo umiejętnie wykorzystać nawet najmniejszą słabość rodziców ubierając każde swoje uchybienie w słodką mninkę :)
    Niedługo sam się przekonasz - nawet nie zauważysz kiedy...
    Gorące pozdrowienia / Monika (Orłowska)

    OdpowiedzUsuń