wtorek, 17 czerwca 2014

POLSAT CHAMPIONSHIP

Bieg Marszałka to kameralna impreza rozgrywana w podwarszawskim Sulejówku. Prosta, płaska trasa - trzy okrążenia i meta na boisku szkolnym. To jeden z tych wielu małych biegów rozgrywanych w całej Polsce, na których nie ma tysięcy biegaczy, wysokich nagród i szybującego co roku w górę wpisowego. Jest za to życzliwość mieszkańców, wsparcie ze strony małych wolontariuszy podających wodę i atmosfera pikniku w okolicach mety. Tak się składa, że właśnie ten kameralny bieg upatrzyła sobie biegająca grupa Polsatu na miejsce swojej firmowej rywalizacji.

Bardzo lubię takie biegi, bo mniej tu spinki i zadęcia, a więcej zabawy i dystansu. No i w przeciwieństwie do wielkomiejskich imprez, te lokalne niemal zawsze po zakończeniu przeradzają się w spotkania towarzyskie.

Już drugi rok z rzędu w ramach Biegu Marszałka rozgrywane były Mistrzostwa Grupy Polsat na dystansie 10 km. Wielu moich kolegów ostrzyło sobie zęby na ten start (tak, o Tobie piszę Szymon), zanosiło się na mocną rywalizację na trasie. Tym bardziej, że konkurencja jest coraz bardziej zawzięta i wyniki coraz bardziej wyśrubowane. Jeszcze w zeszłym roku wystarczył czas 42:40, żeby się znaleźć na trzecim miejscu. W tym roku trzeba już było zejść poniżej 40 minut, żeby to osiągnąć.

Liczna grupa Polsat Biega

Także liczba biegających pracowników Grupy Polsat znacząco wzrosła. Byłem pozytywnie zaskoczony widząc listę 70 (sic!) osób startujących pod naszym szyldem. Po części stało się tak dzięki przejęciu mocnego składu Polkomtela, ale też dzięki udziałowi sporej rzeszy całkiem świeżych biegaczy. Brawo, jest moc! Mam tylko nadzieję, że wszyscy biegli dobrowolnie... ;)

Na trasie bezkonkurencyjny był oczywiście Bartek Olszewski, autor popularnego bloga "Warszawski biegacz" z klubu Warszawiaky, na codzień pracujący w Polsacie Cyfrowym i dziś reprezentujący drużynę Polsatu. Z czasem 33:43 zostawił wszystkich daleko w tyle. Można jedynie powiedzieć, że "niespodzianki nie było". 


Start biegu

Zabrakło trochę naszego triathlonowego asa Daniela Domirskiego (kierownik produkcji), który ostatnio zdobywa wysokie pozycje w imprezach łączących biegnie z pływaniem i rowerem (trzecie miejsce na dystansie 1/4 Ironman w Ślesinie w zeszłym tygodniu) a także Maćka Dowbora, który też kręci mocne czasy. Pasjonatów triathlonu i zarazem drużynę "Biegiem na pomoc" reprezentował za to Marek Kacprzak, który również przyjechał do Sulejówka niedługo po udanym starcie w Triathlonie Sieraków.

Jak już napisałem, żeby w tym roku znaleźć się na pudle korporywalizacji trzeba było złamać 40 minut, co uczynił nasz reporterski as - Szymon Zaworski (39:28) zajmując drugie miejsce. Trzecie przypadło Marcinowi Domańskiemu (39:36) z Polsatu Cyfrowego.

Klasyfikacja Polsatu

Czwarte i piąte miejsce to ekipa Polkomtela czyli Krzysztof Kuter (40:09), który już za tydzień razem ze mną i z Piotrem rusza w góry szturmować dystans 100 km, za nim informatyk Dominik Porada (41:38). I dopiero za tą plejadą świetnych biegaczy przybiegłem ja (z nową życiówką - 41:49!). Tuż za mną Piotr Paciorek (42:05) i Marek Kacprzak (42:07).

Było więc wiele emocji, wiele zdrowej rywalizacji i wesołych rozmów po biegu (nieco tylko zagłuszanych przez wyjątkowo głośną w tym roku scenę). Padło wiele świetnych wyników - wielkie gratulacje Iga, Stella, Michał, Mikołaj, brawo niezmordowany Bartek Kurek.

Od lewej: Stella, Piotr, Iga, Szymon i ja.

Osobne gratulacje należą się trenerowi naszej biegowej grupy czyli Maćkowi z Kancelarii Sportowej Staszewskich - dzisiejsze wyniki to rezultat jego konsekwentnego wykańczania nas na czwartkowych treningach. Poziom teamu wciąż rośnie, strach się bać co będzie za rok. :) 

Emilia z medalem z Sulejówka
W klasyfikacji generalnej Biegu Marszałka Bartka Olszewskiego wyprzedził jedynie Artur Jabłoński, który z czasem 31:51 zdobył pierwsze miejsce. Z kolei tuż za Bartkiem na trzecim stopniu podium stanął niemniej znany w środowisku biegowym Aleksander Celiński z Byledobiec Anin (34:31).

Brawa należą się zwycięzcom i organizatorom, a także wszystkim uczestnikom biegu oraz mieszkańcom Sulejówka, którzy gościnnie i miło przyjęli nasze dzisiejsze zmagania.

Tymczasem ja odliczam już dni do wyjazdu do Wrocławia, gdzie na trzy dni zostawiam żonę i dzieci pod czujną opieką teściowej, a potem wraz z Piotrkiem i Krzyśkiem przenoszę się jeszcze bardziej na południe - w Sudety. Tam już czeka na nas górska stukilometrowa trasa, która zweryfikuje nasze dobre samopoczucie i czarno na białym pokaże, na co nas naprawdę stać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz