8 tygodni od urodzin Mai.
3 tygodnie do maratonu we Wrocławiu.
Powoli oswajam się ze swoją rolą taty i naszym małym współmieszkańcem. Maja natomiast powoli oswaja się ze światem zewnętrznym i swoimi rodzicami. Nie jest łatwo, ale z pewnością nie jest też nudno.
Może zastanawiacie się, dlaczego swój pierwszy "tatowy" maraton chcę przebiec akurat we Wrocławiu 12 września? Przecież tu na miejscu jest świetnie zorganizowany maraton warszawski, a w październiku - największy w Polsce maraton w Poznaniu...
Po pierwsze - stanowimy "międzymiastową" rodzinę. Ja urodziłem się w Łodzi, moja żona we Wrocławiu, a córeczka już w Warszawie, gdzie aktualnie mieszkamy. W Łodzi i Warszawie już przebiegłem maratony, więc oczywiste się stało, że przyszła pora na Wrocław.
Po drugie - właśnie 12 września wypada rocznica Bitwy pod Maratonem, która (wg Herodota) miała miejsce 12 września 490 r. p.n.e. W tym dniu na całym świecie odbędzie się wiele biegów maratońskich upamiętniających "okrągłą" rocznicę (jak się za chwilę okaże nie jest ona taka okrągła).
I w końcu "last but not least" właśnie 12 września Maja będzie obchodzić swoje pierwsze imieniny! Skoro tyle okoliczności skłaniało ku tej imprezie, to decyzja nie mogła być inna! Wrocław! :)
Wracając do rocznicy Bitwy pod Maratonem - wynikła przy okazji ciekawa pomyłka. Wielu organizatorów wybija medale z napisem "2500 Years". Okrzyknięto rok 2010 rokiem okolicznościowym i nawet maratony odbywające się w późniejszych terminach też korzystają z rocznicowego splendoru (patrz maraton poznański). Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza: 490 r. p.n.e. - 2010 r. n.e. daje w sumie 2500 lat od wielkiego zwycięstwa Ateńczyków i legendarnego biegu Filipidesa z Maratonu do Aten! Jakże wspaniała okoliczność - tak okrągła liczba nie zdarza się często.
Jednak każdy historyk lub wnikliwy matematyk stwierdzi, że gdyby dokładnie odliczyć lata, to od wspominanej przez Herodota daty minęło nie 2500 lat, a 2499. Dlaczego? Otóż decydujący jest pierwszy rok naszej ery.
Datę narodzin Chrystusa obliczył w 525 r. mnich Dionysius Exiguus na zlecenie papieża Jana I. I wyszło mu, że Jezus urodził się 25 grudnia 753 roku "od założenia Rzymu". Rok 754 stał się pierwszym rokiem w nowym kalendarzu - 1 r. n.e.
Co z tego wynika? Ano to, że nie ma roku "0". I nic dziwnego, w VI wieku Europejczycy nie znali jeszcze pojęcia zera - upowszechniło się ono w Europie dopiero w XI w. W rezultacie po 1 roku przed naszą erą następuje od razu rok 1 naszej ery. Dlatego od 490 BC do 2010 AD minęło dokładnie 2499 lat. :)
Ale kto by się wdawał w takie dywagacje! Zestaw dat wygląda pięknie, a liczba 2500 lat działa elektryzująco. Spece od marketingu zacierają ręce a okolicznościowy rok idzie pełną parą. A wytłumaczyć masom, że prawdziwa rocznica wypada w przyszłym roku - niemożliwe. Podobnie zresztą było 10 lat temu przy okazji obchodów millenijnych.
Nic to! Przecież w tym wszystkim i tak chodzi bardziej o legendę niż o historyczną prawdę. Przecież Fillipides zapewne wcale nie był posłańcem z Maratonu do Aten, tylko z Aten do Sparty. I pokonał nie jakieś tam błahe 40 km, ale ponad 200 km (w dwa dni). I wcale nie wyzionął po tym ducha, tylko wziął udział w bitwie...
To juz dziś nie jest tak istotne - liczy się legendarna opowieść i zakorzenienie w heroicznej przeszłości.
Natomiast okazuje się, że coraz bardziej heroicznych czynów trzeba nam dokonywać nie na maratońskiej trasie, tylko we własnym domu.
Maja zmienia się niemal z dnia na dzień. Metody usypiania, które jeszcze wczoraj zdawały egzamin, dziś już się nie sprawdzają i trzeba szukać nowych; wczorajsze zabawy zaczynają być nudne, nie można tracić inwencji; wczorajsze przyzwyczajenia zastępowane są kolejnymi - niezła karuzela...
Rozwój postępuje bardzo szybko i jest do wychwycenia każdego dnia. Wydaje się, że ta mała istota tylko płacze-je-śpi i znów płacze-je-śpi i znów... A tymczasem jej umysł pracuje i rozwija się jeszcze szybciej niż rośnie małe ciało. Maja już wodzi wzrokiem za zabawkami i twarzami, które pojawiają się w zasięgu jej wzroku, potrafi zareagować uśmiechem na uśmiechającą się twarz mamy lub taty (cudna emocja), potrafi podnieść główkę i przez chwilę utrzymać ją sztywno na karku a także obrócić w kierunku dobiegającego dźwięku grzechotki czy głosu. Przysiągłbym, że jeszcze 2 tygodnie temu żadna z tych rzeczy nie miała miejsca...
Ale jednocześnie potrafi zamęczać nas płaczem. Wystarczy jakaś niedogodność, zły humor, niewyspanie lub zmęczenie i zaczyna się płacz, który z każdą chwilą coraz trudniej uspokoić.
Poza tym w ostatnich dniach pojawił się problem, gdyż mała Maja nie chce zasypiać inaczej, niż u mamy z piersią w buzi. Podejrzewamy, że coraz częściej płacze nie tyle z głodu, ile z potrzeby ssania. I za żadne skarby nie chce usnąć sama czy chociażby na rękach. A co najgorsze nienawidzi smoczków. Bezbłędnie rozpoznaje wszystkie podtykane przez nas smoczki, błyskawicznie odróżnia od piersi i zaczyna rozpaczliwie szlochać. Nie wiemy czy nam się czasem nie przekarmia od tej przemożnej potrzeby dostawienia do piersi.
Bycie rodzicem to ciągłe rozterki, to jak gra w zgadywankę. Korowód zaskoczeń i intuicyjne poszukiwanie przyczyn. Tym razem znajdziemy rozwiązanie czy znowu będzie pudło? To jak realizowanie taktyki na maraton - niby proste i oczywiste, ale jedno potknięcie i układanka rozsypuje się na zbiór wielu niewiadomych. A i tak trzeba ciągnąć w stronę mety.
No to ciągniemy. :)
PS. Nawet tak szacowny tygodnik jak "Polityka" nie ustrzegł się błędu. Właśnie kupiłem wydany przez nich "Pomocnik Historyczny" zatytułowany "MARATON - 2500 lat od wielkiej bitwy. Grecja i Grecy epoki klasycznej, czyli korzenie Europy". Wszystko pięknie, tylko o rok za wcześnie.
Jeny, wśród autorów jest tylu profesorów i doktorów historii... nikt nie zwrócił uwagi na tę datę? ...przecież daty to ich zawód... a może to ja się mylę? ...może historycy liczą któryś rok podwójnie? (sic!)
Nic to, zaraz napiszę do "Polityki" maila, może ktoś odpisze. :)
Witam Maratonczyka!
OdpowiedzUsuńWidze, ze razem, rownoczesnie zaczelismy pisac swoje blogi. Ja tez przygotowuje sie do Maratonu Wroclawskiego. Szczegoly na moim blogu www.obryty.bloog.pl
Zapraszam serdecznie,
Poczatkujacy Maratonczyk.
Sorry za zamieszanie zwiazane z poprzednim komentarzem. Prosilem przyjaciolke o zamieszczenie komentarza w moim imieniu, bo nie mam konta email w Google, ani w innym profilu zamieszczonym na liscie profili. Bez tego nie ma mozliwosci umieszczenia komentarza. Stad wyswietlil Ci sie profil Ciao. Przepraszam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za odbudowę formy w te ostatnie 3 tygodnie. Widzimy się na trasie 12 września! :)
OdpowiedzUsuńOj Dominiku, Dominiku, któż by pomyślał, że wyrośnie z ciebie tak pięknie mądry człowiek... Czyta się "ciebie" tak lekko jak tobie zdaje się lekko pisać :)- wszystko mądre, pięknie powiedziane (napisane) i przemyślane - aż chce się czytać dalej.
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością córka ma mądrego i świetnego tatę, a dostrzeże (i wykorzysta :)) to wcześniej niż ci się wydaje... - mówię to z perspektywy mamy posiadającej czteroletniego synka i dwuletniej córeczki (kiedy to minęło...?) - szczególnie ta ostatnia potrafi bardzo umiejętnie wykorzystać nawet najmniejszą słabość rodziców ubierając każde swoje uchybienie w słodką mninkę :)
Niedługo sam się przekonasz - nawet nie zauważysz kiedy...
Gorące pozdrowienia / Monika (Orłowska)