Trzeba przyznać uczciwie - przespałem całą zimę. Po jesiennym maratonie oraz starcie w "Biegnij Warszawo" zrobiłem sobie rekonwalescencję, wprowadzającą mnie w stan błogiego marazmu, z którego bardzo ciężko było mi się podnieść. I ani się obejrzałem a przeminęła zima, a wraz z nią moja dobra kondycja sprzed roku.
No, ale nadeszła wiosna, a z nią świeża porcja energii. Znów poczułem zew przestrzeni, pragnienie ruchu, tęsknotę za poczuciem wolności jaką daje mi bieganie. Czas nadrobić stracone miesiące.
Tymczasem nie wiadomo kiedy moja córeczka Maja wyrosła na 9-miesięczną pannę. Ma teraz bardzo wiele do powiedzenia w sobie tylko znanym języku, uwielbia stroić śmieszne miny i chlapać wodą podczas wieczornej kąpieli. Samodzielnie siada i raczkuje do tyłu, ale jeszcze nie biega. ;)
W listopadzie ubiegłego roku, po konsultacjach z psychologiem dziecięcym, przeprowadziliśmy szeroko zakrojoną akcję przyzwyczajania Mai do samodzielnego zasypiania, co było nasza zmorą przez pierwsze miesiące jej życia.
Polegało to z grubsza na wprowadzeniu bardzo restrykcyjnego, dokładnego niemal co do minuty rozkładu dnia dla Mai, obejmujacego stałe godziny pobudek i zasypiania, ale także karmienia, zabawy, spacerów i kąpieli.
Wymagało to od nas żelaznej konsekwencji i kosztowało mnóstwo energii, czasu i nerwów, zwłaszcza przy zasypianiu. Maja protestowała i płakała w niebogłosy, a nam nie wolno było jej nosić i bujać, mogliśmy jedynie ją układać do snu, uspokajać i głaskać. Pierwsze dni (w zasadzie cały tydzień) były dla nas wszystkich bardzo ciężkie, ale z dnia na dzień płacz Mai był coraz krótszy, a jej sen coraz dłuższy i głębszy.
Po dwóch tygodniach problemy ze snem zniknęły, Maja zaczęła przesypiać po 4 godziny w ciągu dnia (co wcześniej zdawało nam się niemożliwe) i to nie tylko w swoim łóżeczku, ale także w wózku na spacerze. Czasem pomarudzi przed zaśnięciem 10 czy 15 minut, ale jeżeli trzymamy się rozkładu dnia, to nie trwa to dłużej.
Zarówno nasze, jak i jej życie uregulowało się i chodzi jak w zegarku.
Wbrew pozorom wcale nie pomaga to w znajdywaniu czasu na regularne bieganie. Maja wstaje teraz dość wcześnie - już o 6 rano i wtedy zawsze mogę się na coś przydać w domu. Drugą opcją jest bieganie wieczorne - po godzinie 20:00 - kiedy Maja już śpi, ale coś nie bardzo mi leży ani bieganie po ciemku, ani rezygnacja z leśnych ścieżek na rzecz oświetlonych latarniami ulic. Na razie więc kombinuję z różnymi godzinami, ale chyba jednak poranek pozostanie moją ulubioną porą na bieganie. Najwyżej trzeba będzie wstawać przed 6 rano...
W ramach inauguracji aktywnego wiosenno-letniego sezonu zapisaliśmy się ostatnio z Majką na basen na specjalne zajęcia dla niemowlaków. Za nami już dwie lekcje w wodzie, zabawa jest doprawdy przednia. Zakupiliśmy też specjalny plecak-nosidełko na wspólne wędrówki (widoczne na zdjęciu). Majce bardzo się podoba perspektywa spoglądania na świat znad głowy swojego taty, wiec czekamy już tylko na cieplejsze dni, żeby zrobić wypad do Kampinosu.
Zapowiada się ciekawe lato. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz